Nocyceptory są obecne w różnych tkankach, ale nie w mózgu. Kiedy te receptory podlegają stymulacji, na przykład gdy dotykasz gorącej powierzchni, przekazują sygnał bólu do mózgu przez rdzeń kręgowy. Nocyceptory znajdują się w zewnętrznej części naszego ciała, w skórze, a niektóre narządy mają je również wewnątrz Autor książki “Włam się do mózgu” Autorem recenzowanej książki jest popularny dziennikarz – Radek Kotarski. Szerszej publiczności znany jest oczywiście z popularnego kanału Polimaty na YouTube, gdzie autor przybliża widzom (najprościej rzecz ujmując) wiedzę z szerokiego zakresu kategorii, a także z programu telewizyjnego Podróże z historią. Wylew krwi do mózgu zdarza się zarówno u osób starszych, jak i młodych. To wyjątkowo poważny stan zagrażający bezpośrednio życiu człowieka. Charakterystyczne objawy wylewu to osłabienie mięśni twarzy i niedowład kończyny, a także zaburzenia widzenia i koordynacji ruchowej oraz ogromny ból głowy. Dowiedz się, jakie są szanse na dojście do zdrowia po wylewie. Zobacz Włam się do mózgu Radek Kotarski w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kleszczowe zapalenie mózgu to choroba wirusowa przenoszona przez kleszcze ( Ixodes ). Gdy wirus zaatakuje człowieka, zaczyna rozwijać się choroba, która we wczesnej fazie objawia się symptomami grypopodobnymi. Późniejsze objawy to objawy neurologiczne, do których zalicza się ból głowy, problemy z koncentracją, złe samopoczucie. mózgu wykorzystuje się badanie jednego doświadczonego lekarza, podczas gdy np. w Niemczech , Polsce czy Wielki ej Brytanii musi być dwóch doświadczonych lekarzy. Jak włamać się do czyjegoś Whatsapp za pomocą Chrome. Inną metodą włamania się na czyjeś konto WhatsApp jest skorzystanie z oficjalnej usługi internetowej WhatsApp. Wersje Androida 7.1.2, iOS 10 i nowsze aktywują ciągłe powiadomienie na telefonie celu, gdy używana jest sieć WhatsApp. Cześć czołem. W poprzednim wpisie napisałem, że staram się unikać poradników, a tutaj zaraz po jednym wjeżdża drugi, ale o tej książce Kotarskiego Wam opowiem, bo naprawdę jest bardzo ciekawa i interesująca. Autor znany z kanału Polimaty, który swego czasu był jednym z najpopularniejszych kanałów popularnonaukowych na polskim Youtube. Obejrzałem chyba wszystkie odcinki, gdy Druga grupa objawów wynika ze zwiększonego ciśnienia śródczaszkowego i obejmuje ból głowy (uogólniony lub za oczami, czasami pojawiający się rano lub budzący ze snu), poranne nudności i wymioty oraz zaburzenia widzenia. W przypadku podejrzenia nowotworu mózgu wykonuje się tomografię komputerową lub rezonans magnetyczny. Metody opisane przez Radka z pewnością są wytrychami, którymi możemy włamać się do naszego mózgu 🙂. Radek Kotarski "Włam się do mózgu" to książka o najskuteczniejszych znanych metodach nauki. Sprawdź jej recenzję! Dawid Haracz - Zapraszam na bloga! HPxWMc3. Joanna Tracewicz: Pierwszy nakład twojej książki, "Włam się do mózgu", sprzedał się w całości w ciągu 5 dni. Ile to było egzemplarzy?Radosław Kotarski: Tak, w równe 5 dni. To było ok. 15 tys. egzemplarzy. Dlatego mamy opóźnienia w przesyłaniu paczek, chociaż pracujemy dniami i nocami nad ich jak było z twoją pierwszą książką, "Nic bardziej mylnego"? Wynik jest podobny?To zupełnie nieporównywalna sytuacja. 15 tys. egzemplarzy mojej pierwszej książki sprzedało się w jakiś rok, a łącznie sprzedaż sięgnęła ok. 20 tys. kopii. Jeśli chodzi o "Włam się do mózgu", to w tej chwili można robić rezerwację na drugi nakład i podejrzewam, że skoro nie przewidziałem tak dużego zainteresowania książką, to pewnie lada moment skończy się także dodruk. Skala rezerwacji na niego jest ogromna! To coś niesamowitego i wielkie zaskoczenie dla taka różnica? "Włam się do mózgu" ma lepszą promocję? Masz więcej fanów i – co za tym idzie – jesteś bardziej rozpoznawalny?Jeśli chodzi o kwestię liczby subskrybentów kanału i rozpoznawalność to nie ma chyba dużej różnicy. Te liczby od czasu premiery „Nic bardziej mylnego” aż tak znacząco nie urosły, wtedy zresztą też już zajmowałem się telewizją i startował mój program, "Podróże z historią". Czy reklama jest szersza? Wręcz przeciwnie! Wtedy książkę wydawałem w Znaku, kanałów dystrybucji było więcej. Teraz oprócz filmu na moim kanale, który tłumaczy o co chodzi we "Włam się do mózgu", nie było żadnego działania promocyjnego, a książkę można kupić wyłącznie na jednej stronie. Przyznam, że do dzisiaj mamy tyle pracy, że książek nie wysłaliśmy jeszcze nawet influencerom, blogerom czy dziennikarzom. Mam nadzieję, że się nie się, że jeśli youtuber wydaje książkę, to ta pierwsza sprzedaje się najlepiej. U mnie udało się to dość mocno odwrócić. Wydaje mi się, że powodem, dla którego "Włam się do mózgu" tak dobrze się sprzedaje, jest jej użyteczność, uniwersalność i przede wszystkim - praktyczność. Tę książkę możesz już w trakcie czytania praktycznie zamienić w działanie i polepszyć swój sposób uczenia się czy to w szkole, czy w pracy. Po prostu w życiu, bo przecież uczymy się całe książkę wydałeś w Znaku, a teraz zająłeś się tym sam. Altenberg to twoje wydawnictwo. Co cię do tego skłoniło? Wpłynął na to np. sukces Michała Szafrańskiego, który zajął się self-publishingiem?Nie byłem zadowolony z tego, w jaki sposób moja pierwsza książka była sprzedawana i dystrybuowana w księgarniach i salonikach. Pewnych rzeczy w instytucji, jaką jest duże wydawnictwo, nie dało się załatwić. Nie brałem też udziału w każdym etapie powstawania książki. Uznałem, że muszę to zmienić. Zależało mi na tym, żeby oprócz ciekawej treści, książka była ładna wizualnie, przyjemna w dotyku, żeby każda strona była projektowana osobno i była kolorowa. A tego wydawnictwa nie są w stanie zapewnić, bo wiele z nich – w czasie negocjacji – na pierwszym miejscu stawiało niski koszt przykładem jest też książka Arleny Witt, która wydała w moim wydawnictwie "Grama to nie drama", genialną publikację do nauki języka angielskiego. Żadne wydawnictwo nie chciało jej wydać tak, jak Arlena to widziała, czyli aby ta pozycja spełniała swoje funkcje – była piękna i pomocna w nauce. Twierdzili, że to będzie po prostu za drogie. A wydawanie książek byle jakich jest bez sensu, bo czytelnik to jakbyś miał wymienić największe zalety self-publishingu, to byłyby to...?Największą zaletą self-publishingu jest to, że możemy mieć wpływ na to, jak coś wygląda, możemy zmienić coś, co się nam nie podoba. A z wydawnictwem wygląda to tak, że "nie da się" albo "nie ma czasu". Michał Szafrański pokazał, że jednak „się da” - pod warunkiem, że zaserwujemy czytelnikowi naprawdę dobrą jakość. W przypadku takiej formy wydawania książek, jaką my uprawiamy można też zapewnić godne wynagrodzenie autorowi oraz – co dla mnie ważne – każda książka to jeden posiłek dla zatem wygląda kwestia wynagrodzenia dla autora w przypadku wydania książki samemu, a jak, kiedy wydaje się ją w dużym wydawnictwie?W porównaniu do standardowego wydawnictwa stawki dla autora są wyższe trzy- lub czterokrotnie. I co jest ważne, z każdej książki wydanej w Altenbergu przeznaczamy większą kwotę na Pajacyka niż przeciętnie wynosi wynagrodzenie dla autora w przypadku wydania książki w dużym czy akcja "jednak książka = jeden posiłek dla Pajacyka" byłaby możliwa do przeprowadzenia, gdybyś wydał książkę w dużym wydawnictwie?Świetne pytanie. Podejrzewam, że jeśli tak, to kosztem gaży dla autora, jakości książki albo wzrostu jej ceny. Nie liczyłbym na to, aby to wydawnictwo zmniejszyło swoje wynagrodzenie. (śmiech)Samodzielne wydanie książki, jeśli chodzi o koszt jednego egzemplarza, jest pewnie droższe niż wydanie takiej książki w przypadku wydawnictwa?Jestem w stanie się założyć, że kwoty, które wydaliśmy, to są jedne z największych sum, jakie poszły w Polsce na wydanie książki. Zwłaszcza książka Ewy (Red Lipstick Monster), "Tajniki paznokci", jest jedną z najdroższych książek wydanych w Polsce. Same tylko zdjęcia do niej robił fotograf o międzynarodowej sławie, Kajus Pyrz, który fotografował takie gwiazdy jak Kim Kardashian, Ivanę Trump czy Joan Collins. Razem z drukiem to są kwoty, które się wyraża w setkach tysięcy już jakieś opinie czytelników, którzy kupili książkę w pierwszym nakładzie?Tak, dostałem trochę wiadomości od osób, do których książki już dotarły. I piszą mi, że już wcielają te metody w życie. Niektórzy nawet chcą podjąć się podobnych wyzwań jak ja. Pewnie nie wylosują języka, którego będą się uczyć, ale wybiorą taki, o którym zawsze myśleli. Jestem przekonany, że metody opisywane w książce się sprawdzą, skoro zadziałały w przypadku takiego zakutego łba jak ja. (śmiech)No właśnie, w wideo, które promuje twoją nową książkę, pokazujesz efekty wyzwania, którego się podjąłeś, a mianowicie nauki wybranego losowo języka przez pół roku. W twoim przypadku był to szwedzki. Nie bałeś się tej dość ryzykownej próby?Oczywiście, że się bałem. Nie wiedziałem, czy mi się uda. Ale chciałem sprawdzić, czy te metody, które dobrze znałem teoretycznie – bo praca nad tą książką zajęła mi w sumie ok. 2 lat – zadziałają dobrze w praktyce. Czytałem o spektakularnych sukcesach tych metod, dzięki którym ludzie uczyli się rozwiązywania zadań matematycznych czy rozpoznawania autora obrazu wyłącznie po kompozycji danego dzieła, ale musiałem to sprawdzić na dwie różne rzeczy, których chciałem się nauczyć, korzystając z opisanych przede mnie metod. Jedną z nich była nauka języka szwedzkiego, o której mówię w wideo promującym książkę, a drugą, o czym piszę w "Włam się do mózgu", było nauczenie się rozpoznawania profilu aromatyczno-smakowego piwa. Chciałem zdać egzamin na międzynarodowego sędziego piwnego (BJCP). W Polsce ten egzamin zdało zaledwie 30 te dwie rzeczy udało mi się zrealizować, nauczyć się ich, poznać je, dokładnie przy użyciu tych samych metod, które są opisane w ile czasu zajmowała ci w ciągu pół roku ta nauka szwedzkiego? Jak to wyglądało na przestrzeni tygodnia?W tygodniu miałem zupełnie standardowe lekcje, jedną prowadzoną stacjonarnie, a drugą zdalnie. Ale tak naprawdę moja praca zaczynała się w momencie ich zakończenia, wtedy zaczynałem się uczyć. Na lekcjach poznawaliśmy i konsultowaliśmy materiał, rozmawialiśmy i korygowaliśmy błędy, ale później uczyłem się danej porcji materiału w trzech lub czterech seriach, powtarzając go za pomocą różnych metod. Nie uczyłem się, kiedy tylko mogłem, ale wtedy kiedy to sobie wyznaczyłem. W ciągu pół roku sama nauka na własną rękę zajęła mi ok. 90 się swobodnie, mówiąc po szwedzku?Niedawno prowadziłem Blog Forum Gdańsk i jedną z gości była... Szwedka. Od razu wziąłem ją na stronę, przeprosiłem, że będzie moją ofiarą przez cały dzień, ale muszę się „wygadać” po szwedzku, mimo że wszyscy rozmawiali po angielsku. Kiedy się żegnaliśmy, nie była mi wstanie uwierzyć, że uczyłem się jej rodzimego języka tylko pół roku. Nie wiem, czy to była kokieteria, ale chyba do tej pory nie chce mi uwierzyć. (śmiech)Opowiedz trochę o swojej nowej książce. O czym ona dokładnie jest?Przez lata moich badań doszedłem do wniosku, że w większości przypadków nigdy nikt nas nie uczy tego, w jaki sposób się uczyć. W szkole takie tematy nie są podejmowane, choć – o czym właśnie piszę w książce – nie jest to do końca wina nauczycieli. Próbując przyswoić jakąś wiedzę, czytamy wielokrotnie tekst, zwykle przed samym sprawdzianem. I to jest odpowiedź na to, dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły. To zwyczajnie nieefektywna metoda lata psychologowie kognitywni badali różne sposoby, tego jak przyswajać wiedzę. I to wszystko są rzeczy na wyciągnięcie ręki, za które nie trzeba płacić. Właśnie ci naukowcy wyodrębnili kilkanaście różnych metod nauki o różnej sile działania. Niektóre lepiej sprawdzą się, jeśli chcemy nauczyć się umiejętności, inne są dobre do zdobycia wiedzy teoretycznej itd. Moim zadaniem było zebranie tych zdobyczy nauki, przetestowanie na sobie i opisanie w przystępnej przesłaniem mojej książki jest to, że jeśli chcemy trwale przyswoić jakąś wiedzę i wcale nie poświęcać na naukę dużo czasu, musimy najpierw poznać jakąś informację, a potem w paru sesjach powtórzyć ją, za każdym razem wybierając inną metodę od poprzedniej. Nasz mózg lubi być chcieli, żeby publiczność dobrze zapamiętała fabułę wystawianego Hamleta Szekspira, to powinniśmy im tę samą sztukę pokazać w trzech różnych interpretacjach. Raz jako teatr nowoczesny, innym razem jako musical, a potem w klasycznym wydaniu. To lepiej zadziała niż trzy razy to samo przedstawienie. Na tym polega, o czym mówią psychologowie kognitywni, utrwalanie śladu pamięciowego. I mamy na co dzień przykłady tego działania. Są takie sytuacje w naszym życiu, kiedy coś dobrze poznajemy i do końca nie wiemy dlaczego. Takim przykładem jest to, że większość z nas doskonale pamięta, co robiła, kiedy dowiedziała się o ataku na WTC. Użyliśmy do tego metody powiązania informacji z jakąś emocją. Jest to jedna z metod nauczania, choć dość trudna w wykonaniu. Niełatwo jest w końcu wzbudzić takie same emocje podczas uczenia się matematyki. Ale jest wiele innych sposobów!Podczas tworzenia książki sam przeczytałeś mnóstwo publikacji, ale też rozmawiałeś z różnymi specjalistami. Z kim udało ci się nawiązać kontakt?Niektóre rzeczy konsultowałem z naukowcami, np. udało mi się dotrzeć do profesora katedry psychologii kognitywnej na Uniwersytecie Stanowym w Kent, Johna Dunlosky'ego, będącego ogromnym autorytetem w tej dziedzinie. Rozmawiałem także z profesor Katherine Rawson, która również przychyliła mi nieba i rozwiała wiele wątpliwości. Głównie współpracowałem z amerykańskimi specjalistami, ponieważ tam badania uczenia się i pamięci są bardzo rozwinięte. Ale naturalnie korzystałem także z polskich wydawnictwie Altenberg zostały ostatnio wydane też inne książki - publikacje Alreny Witt dotyczące gramatyki języka angielskiego i książka o pielęgnacji paznokci Red Lipstick Monster. Altenberg przejmuje youtuberów?Nie. (śmiech) To jest tak, że Altenberg przejmuje ludzi, którzy chcą swoimi książkami zmienić świat. Wiem, że to górnolotnie brzmi, ale chodzi o to, aby po przeczytaniu książki, ktoś stwierdził, że nie tylko miło spędził z nią czas, ale także ta książka w jakiś sposób zmieniła jego rzeczywistość, zachęciła do już telefony od jakichś youtuberów zainteresowanych wydaniem książki?Tak, ale taka książka musi spełnić to kryterium, o którym mówiłem. Mamy w planach nowe wydania, o jednych mogę mówić, o innych nie, ale jeszcze tej jesieni wydamy książkę Tomasza Kammela o wystąpieniach masz już plany na twoją kolejną książkę?Na razie jest tyle pracy z dotychczasową, że jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Natomiast mocno zainteresowała mnie psychologia kognitywna i myślę, że chciałbym jeszcze zgłębić bardziej ten temat i go kontynuować. Bo wiem, że to realnie może wpłynąć na ludzi, zmienić ich rzeczywistość. Nauka, zdobywanie wiedzy kojarzą się zwykle tak pozytywnie jak nadepnięcie na klocek LEGO. Kiedy słyszmy w czasie szkolnym od rodziców: "Idź się pouczyć", to brzmi to jak wyrok. A ja nie chcę, żeby tak brzmiało. Bo wcale nie musi. Ogłaszamy! Co? Okazję, która sprawi, że dosłownie zapiejesz (oczywiście nie podejrzewamy, że masz coś wspólnego z kogutami. Wiesz… metafora taka 😉) z zachwytu. Darmowa dostawa i ebook gratis do 29 listopada 2021 przy zakupie naszego bestsellerowego tytułu. Dlaczego? Bo od 30 listopada 2021 roku cena „Włam się do mózgu” wzrośnie. Nie czekaj – poznaj skuteczne wytrychy, dzięki którym na zawsze rozstaniesz się ze słynnym 3 x „Z”. Zakuj, zdaj, zapomnij. Zapomnij, ale o zakuwaniu, po którym w Twojej głowie pozostanie pustka (no i może jeszcze poczucie zmarnowanego czasu…). Z książką Radka Kotarskiego nie tylko zdasz każdy egzamin, ale także prześcigniesz wszystkich w firmie, zapamiętując wiedzę z kursów, szkoleń czy konferencji. Jak to możliwe? Udowadniamy, że do nauki nie potrzeba wrodzonego talentu, ale dobrej metody. A dobra metoda to nie metoda popularna, ale doświadczalnie sprawdzona. Dlatego spraw prezent sobie lub swoim bliskim i dołącz do grona ponad 181 000 osób, którym udało się WŁAMAĆ do swojego MÓZGU. Nawet najbardziej opornego! Trwa tegoroczna edycja Copernicus Festival poświęcona wyobraźni. Czym tak naprawdę jest wyobraźnia? Skąd się wzięła? Jak to możliwe, że nasze niewielkie mózgi potrafią tak pomysłowo i skutecznie wykorzystywać to niezwykłe narzędzie? I wreszcie: czy wyobraźnia ma jakieś granice? Tych, których nurtują podobne pytania, zapraszamy do śledzenia festiwalowych dyskusji. Copernicus Festival potrwa do najbliższej niedzieli. Fot. materiały prasowe Czy da się włamać do mózgu? Profesor Joel Pearson, gość tegorocznej edycji Copernicus Festival, w trakcie wykładu przybliżył kategorie, jakimi posługujemy się przy formułowaniu myśli. Pierwszym elementem każdego procesu decyzyjnego jest myślenie w ramach „kategorii podstawowych” – na podstawie skojarzeń oraz konotacji emocjonalnych. Kluczową rolę w tym procesie pełni ludzka pamięć oraz wyobraźnia, bo to z nich czerpią wszystkie podświadome procesy w naszym mózgu. Rozważania Joeala Pearsona to tylko wybrany punkt z bogatego programu tegorocznej, wirtualnej edycji Copernicus Festival. Festiwal potrwa do najbliższej niedzieli. Przed uczestnikami jeszcze rozmowa z psychologiem Edwardem Nęcką o roli wyobraźni, spotkanie z noblistą Venkim Ramakrishnanem, który poruszy temat trudności na ścieżce badacza, a także rozmowy z Michałem Hellerem i Wojciechem Bonowiczem. Festiwal naukowo-kulturalny Copernicus współtworzą Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Fundacja Centrum Kopernika, Fundacja Tygodnika Powszechnego oraz wydawca „Tygodnika Powszechnego”. Cele festiwalu to popularyzacja nauki i filozofii, wyjaśnianie ich wpływu na życie społeczne oraz pokazywanie różnorodnych relacji między nimi a innymi dziedzinami kultury, w tym literaturą i sztuką. Copernicus Festival odbywa się od 2014 r. przy wsparciu miasta i partnerów. Wszystkie rozmowy i wykłady tegorocznej edycji wydarzenia są dostępne na festiwalowych kanałach w serwisach Facebook i YouTube. Dodatkowe informacje na: pokaż metkę Autor: ANNA LATOCHA Osoba publikująca: Tomasz Róg Podmiot publikujący: Wydział Komunikacji Społecznej Data publikacji: 2021-05-21 Data aktualizacji: 2021-05-22